Zakwas z mąki żytniej - jak zrobić?
Sposób przygotowania:
1.Dzień Pierwszy - Wieczór
Zaczynamy wieczorem. Mieszamy wszystkie składniki w wysokim słoju i odstawiamy w nieprzewiewne miejsce przykrywając nie szczelnie słoik folia alum. lub przykrywka tak aby zakwas mógł oddychać. Zostawiamy na noc.
2.Dzień Drugi - Rano
Mieszamy zakwas i znów dokarmiamy 1/2 szkl mąki + 1/2 szkl letniej przegotowanej wody, przykrywamy przykrywką lub folia alum. nie szczelnie. Odstawiamy, sprawdzając co jakiś czas aby zakwas nam nie "uciekł" ze słoika.
3.Dzień Drugi - Wieczór
Tylko mieszamy i odstawiamy aby dalej mógł pracować.
4.Trzeci Dzień - Rano
1/2 szkl mąki żytniej i tutaj uwaga nalewamy sobie 1/2 szkl letniej przegotowanej wody, ale wlewamy ja po troszku gdyż zakwas może już nie potrzebować tak dużej ilości wody. Zakwas powinien mieć konsystencje gęstej śmietany.
5.Czwarty Dzień - Rano
1/2 szkl maki żytniej i znów uwaga spr. konsystencję, jeśli jest wodnista, rozwarstwia się to dajemy tylko parę łyżek wody, musimy to sprawdzać na bieżąco. Wszystko jak w dniu poprzednim.
6.Piąty Dzień - Rano
2 łyżki mąki żytniej i 2 łyżki wody letniej, mieszamy i odstawiamy na 5-6 godz. Następnie wstawiamy go do lodówki na 2-3 dni.
7.Kiedy chcemy upiec chleb z naszego młodego zakwasu, wyjmujemy go rano z lodówki, dokarmiamy 2 łyżkami wody oraz 2 łyżkami maki żytniej, odstawiamy na 3-4 godziny aby zaczął pracować i potem możemy już piec z niego nasz pierwszy domowy chlebek.
Po zabraniu odpowiedniej ilości zakwasu, resztę wstawiamy znów do lodówki pamiętając aby raz na tydzień zakwas dokarmić (najczęściej 2 łyżkami mąki i tyle samo wody w przypadku rozwarstwianie oczywiście mniej wody) !
8.Starszy zakwas z którego chcemy upiec chleb - wyjmujemy z lodówki i dokarmiamy 1/2 szkl maki żytniej i 1/2 szkl wody, czasami oczywiście nie cała jeśli zakwas się rozwarstwia i jest za rzadki.
W chłodne zimowe dni, przed pieczeniem chleba wyjmuje zakwas, dokarmiam, wstawiam do miski z ciepła wodą powodując przyspieszenie pracy zakwasu i po 3-4 h mogę już piec chlebek.
Komentarze